Czy korzystacie z serwisów typu spotify lub tidal, czy słuchacie muzyki pod dumnie powiewającą piracką flagą. Co sprawiło że podjęliście taką decyzję i jak wam się z nią żyje?
korzystałem ze Spotify przez jakieś 6-7 lat, z czego ostatnie 4 z Premium. znalazłem mnóstwo świetnej muzyki i byłem przez długi czas całkiem zadowolony. w ostatnim czasie ich system polecania zszedł na psy, często poleca mi ten sam szajs, którym nie jestem zainteresowany, a dodatkowo mobilna aplikacja postanowiła ciągle działać w tle nawet gdy nie słucham muzyki, i zjadać mnóstwo baterii (oraz oczywiście robić te wszystkie głupie rzeczy, np. dawać pieniądze Joe Rodakowi). przerzuciłem się tymczasowo na Deezera, a długofalowo planuję przerzucić się na żeglugę i bibliotekę offline. tylko coś czuję że ze znajdywaniem nowej muzyki będzie ciężko.
Patrząc na to jakie grosze tego typu serwisy płacą twórcom, to zwyczajnie nie polecam. Lepiej z jakiegoś bandcampa kupić od zespołu albo nawet za darmo słuchać, niż pompować kolejnego molocha pośrednika.
No i jeśli coś jest na yt, to można spokojnie za darmo oglądać bez reklam ze zminimalizowaną aplikacją, trzeba tylko używać dobrej aplikacji, a nie tej aplikacji od youtube.
Dokładnie, słuchanie Spotify jak dla mnie nie różni się od piracenia. Dlatego piracę i od czasu do czasu kupię jakąś płytę, najlepiej jak uda mi się bezpośrednio od artystów przez emaila na przykład . A oprócz tego SoundCloud, ale jak są piosenki do ściągnięcia, to ściągam sobie na dysk.
Nie używam tych wymienionych, ale używam https://open.audio i bandcampa. Youtube niestety trochę też. No i płyt CD słucham. Spotify to byłoby kolejne bagno, nie chcę im dawać hajsu. Nie miałbym też kontroli - mogłoby skasować moje ulubione kawałki gdyby tylko przestały zarabiać.
Korzystam ze spotify tylko dla playlist od everynoise.com (jego blog) ale na początku grudnia zwolnili gościa więc jak systemy padną to przestanę korzystać. Do tego dochodzą Tiktokowe śmieci które przeszkadzają mi w słuchaniu muzyki.
Playlisty możesz ściągnąć przy pomocy spotdl, o ile same utwory da się znaleźć gdzie indziej (np. na yt).
Chodzi o to że te konkretne playlisty są dynamiczne. I do tego pozwalały mi odkryć całkowicie nowe gatunki np. The sound of kawaii future bass
dzięki za info, jak się zdecyduje przerzucić na coś innego to pewnie skorzystam.
Zdarza mi się streamować z soundclouda i kupować z bandcampa czy bezpośrednio, ale reszta piractwo, bezpośrednio lub przez ulubione radio i youtube po ublockowych filtrach wycinających chociażby sugestię możliwości zasitnienia reklamy. Na codzień dość mocno angażuję się w kulturę niezależną, dając niszowym artystom przestrzeń, więc jakoś nie rusza mnie, że za darmo posłucham sobie jakichś zagaranicznych czy tym bardziej takich którzy już nie żyją (patrzę na was wydawnictwa dalej publikujące Musligauze).
Spotify odrzuca mnie podobnie jak serwisy próbujące zarabiać do piratowanej treści.
Z reguly Soulseek jest moim największym przyjacielem, muzykę i tak odkrywam grzebiąc w dyskografiach, tagach na RateYourMusic albo czytając o niej tu i ówdzie, tudzież pytając znajomych co tam ostatnio wynorali. A potem to ściągam. Zwłaszcza w szukaniu rzeczy starych i niszowych slsk jest niezastąpiony.
Jak mam trochę piniondza to kupuję na bandcampie. Mimo oczywistych wad tego serwisu nie ma lepszej możliwości wspierania twórców.
Mam też spiracony Spotify z xManagera i takiegoż Tidala, bo czasem w drodze po prostu nie mam jak znaleźć danej rzeczy, albo jestem leniwa i biorę sobie co chcę. Ale nigdy nie zapłacilłabym za subskrypcję firmie która wspiera militaryzm (przeznaczając hajs na wykorzystanie AI w technologiach wojskowych), albo firmie która oszukuje twórców i okrada ich z należnego zarobku.
Totalnie nie jestem z tego dumny ale używam YouTube Music. Kwestia tylko i wyłącznie wygody
Edit: aczkolwiek wciąż mam kilkaset giga FLACów spiraconych w gimnazjum na dysku zewnętrznym — szkoda kasować, mimo że już dawno zmienił mi się gust
Torrenty, mówi to Panu coś, Panie Ferdku?
Czasami to niewygodne, więc trzeba odpalić soundcloud (nie zamyka się po sczernieniu ekranu tel. jak yt). Co do https://open.audio, jeśli nie ma na czymś hardbassa, to musimy się rozstać, blyat.
Jest to wygodne i ma w miarę ok algorytm rekomendacji. Dobrze mi się żyje na planie rodzinnym (który może też być w rzeczywistości przyjacielski). Piracenie wymaga istotnie więcej pracy więc nie widzę powodu żeby do tego wracać o ile nie mam potrzeby posłuchać albumu niedostępnego na platformie.
ma w miarę ok algorytm rekomendacji
To chyba bardzo zależy jakich gatunków się słucha.
Ściągam sobie muzykę przez spotdl i yt-dlp, syncthing synchronizuje mi to między urządzeniami. To się chyba nawet nie kwalifikuje jako piractwo, bo ani nie jest nielegalne, ani nie jest w celach zarobkowych. Żyje mi się z nią ok jak na moje - bardzo skromne - muzyczne potrzeby.
Zdolność odkrywania nowych rzeczy jest moim zdaniem mocno taka sobie na spotify i również w dzisiejszym silniku rekomendacji youtube, więc trochę tęsknię za czasami what.cd. Dużo bardziej mnie interesuje czego słuchają piraci, niż kto zapłacił najwięcej za wejście na playlistę czy bycie promowanym na serwisie streamingowym. No ale jak wspominałem, muzyka to nie jest wielki kawałek mojego życia, więc nie będę inwestował czasu w piractwo.
Spotify osobiście nienawidzę za to, jak zrujnowali ekosystem podcastowy.
oj taki link mi wziął i upadł, chyba mi kot przebiegł po klawiaturze https://github.com/Team-xManager/xManager
Ja nie mam bo nienawidzę ich interfejsu oraz za postawianie pomijania piosenek za mytościaną.
Ja na razie korzystam z Jutuba do muzyki i dla mnie normalnie działa.