Propalestyński ruch na uczelniach i ulicach to ogromny problem dla ubiegającego się o reelekcję Joe Bidena. Porównuje się go do masowych protestów młodzieży amerykańskiej przeciw wojnie w Wietnamie, które doprowadziły do zmian na amerykańskiej scenie politycznej.
Artykuł w sumie nie wnosi nic poza sugestią, że jacyś ,,oni" (Rosjanie?) inspirują propalestyńskie protesty, aby osłabić Bidena. Szkoda czasu na czytanie.